To zwycięstwo było równie gładkie i spokojne, jak wejście Manchesteru City do losowania ćwierćfinału w piątkowy tydzień. Rozpoczynając rewanż z wynikiem 3:1, Pep Guardiola wysłał XI, która odciążyła artylerię Kevina De Bruyne, Phila Fodena, Johna Stonesa, Bernardo Silvę, Nathana Aké i Kyle’a Walkera przed decydującym meczem z Liverpoolem w weekend – a Kopenhaga do przerwy nadal prowadziła 3:1, a w dwumeczu 6:2.
Bramki dla City zdobyli Manuel Akanji, Julián Álvarez i Erling Haaland, a Mohamed Elyounoussi odnotował pocieszenie dla Kopenhagi, gdy druga połowa stała się dla drużyny Guardioli ćwiczeniem utrzymania formy i koncentracji.
„Jesteśmy zespołem, który wierzy, że możemy tego dokonać” – powiedział Guardiola. „Słuchaj, rywalizujemy z Realem Madryt i Bayernem Monachium. Nie wiemy z kim się zmierzymy. To kwestia poczekania i zobaczenia. Ważne jest to, że siedem lat z rzędu jesteśmy tam [w ćwierćfinale]. Jeśli grasz przeciwko Bayernowi Monachium [na przykład] – ile ma on Ligi Mistrzów [sześć] i jaka jest ich historia. My też się boimy, ale jednocześnie jak we śnie jesteśmy tutaj.
„Powiedziałem zawodnikom: «Dla mnie za każdym razem, gdy przechodzimy przez fazę pucharową, wow, wiem, jakie to trudne.» Dzisiaj Madryt musiał przejść przez [2-1] mecz z Lipskiem. Ludzie przyjmują to za oczywistość. To dobrze, nasze standardy są obecne, ale wewnętrznie wiemy, że jest to trudne, ale wszystko jest bardzo skomplikowane.
Kopenhaga nie potrzebowała dwukrotnie stracić bramki w ciągu pięciu minut. Solidna praca Rico Lewisa zapewniła rzut rożny i od tej chwili obrońcy mieli już łatwiej. Álvarez posłał piłkę w pole karne, Peter Ankersen nie poradził sobie z Akanjim i posłał z woleja obok Kamila Grabary.
Wkrótce nastąpił drugi wynik City. Tym razem Álvarez zdobył bramkę z własnego rogu, z lewej strony. Podanie zawodnika z numerem 19 trafiło w poprzeczkę przez Rodriego, piłka odbiła się od niego, a Álvarez strzelił prosto w Grabarę: zamaskowany numer 1 machnął ręką po strzale i wepchnął go do środka.
Przy prowadzeniu 5:1 w całym meczu doszło do zniszczenia. Wymagający leczenia Mateo Kovacic pozwolił Jacobowi Neestrupowi porozmawiać ze swoimi zawodnikami. Przesłanie musiało brzmieć: trzymać się mocno tak długo, jak to możliwe i zobaczyć, dokąd ich to zaprowadzi.
Guardiola wziął Rohita Saggi za ramię, gdy ten kłócił się z czwartym sędzią, co było oznaką frustracji, która osłabła, gdy City zdobyło bramkę w doliczonym czasie gry. Rodri posłał piłkę do Haalanda, który czaił się w prawej strefie pola karnego: kontrolował grę, przeskakiwał między Scottem McKenną i Eliasem Jelertem i pokonał Grabarę po lewej stronie tego ostatniego.
Posunięcie Guardioli na drugą połowę polegało na tym, aby dać Rodriemu odpocząć przed niedzielnym wyjazdem na Anfield po akcji, w wyniku której jego zastępca, Sergio Gómez, skręcił w lewo, Álvarez przeszedł w poprzek, a Kovacic spadł w roli głównej Hiszpana.
Atmosfera została uspokojona, ale Guardiola pragnął, aby jego podopieczni trzymali się wzorców i rytmów, w jakich ich ćwiczy. Karuzelowe wyprzedzenie Josko Gvardiola, Kovacica, Rúbena Diasa, Bobba, Álvareza i innych na pewno będzie zadowolone, a w miarę jak walka przekraczała godzinę, pokusa wyeliminowania Haalanda wzrosła.
W swojej pierwszej kampanii w City Matheus Nunes przekonywał coraz więcej. Portugalczyk, stacjonujący po prawej stronie, płynnie poruszał się w środku boiska, pokazując zrozumienie geometrycznych wymagań Guardioli, podobnie jak manewry na jego skrzydle, piruet i proste wycofanie się do kolegi w lepszej okolicy.
Teraz Ederson pokazał, że zna się na tym, że bramkarz musi zawsze zachować czujność, zatrzymując strzał Magnusa Mattssona z bliskiej odległości, a kiedy Guardiola dokonał drugiej zmiany, miał dać Stonesowi 22-minutową przerwę, jak przyznał Dias odpowietrznik.
Nunes został usunięty z boiska z powodu bolesnego problemu z palcem. W oddali wierni Kopenhagi tańczyli i śpiewali. Ich duch zasługuje na uznanie, podobnie jak City za nieustępliwą jakość.