Kylian Mbappé opuszcza Paris Saint-Germain, ale nie zamierza tak po prostu odpuścić: przed odejściem musi zrobić jeszcze jedną rzecz. Dwa znakomicie zdobyte gole na początku każdej połowy, portret zawodnika, który stoi wyżej, pokonał Real Sociedad i poprowadził PSG do ćwierćfinału Ligi Mistrzów oraz jeden mały krok bliżej trofeum, które ich wszystkich opętało.
O ile Luis Enrique, trener odpowiedzialny za zmianę kultury i przygotowanie na erę po odejściu Mbappé, upierał się, że jego zespół „cierpiał” po zwycięstwie w pierwszym meczu, to w drugim stwierdził, że wszystko poszło gładko, a wszelkie nadzieje na powrót do domu wygasły wcześnie wystawą mężczyzny, który ma się pożegnać.
„Jeśli będą grać w ten sposób, to nie mam wątpliwości, że są kandydatami do zwycięstwa w rozgrywkach” – powiedział po zakończeniu trener Realu Imanol Alguacil. Nie chodziło o to, upierał się Alguacil, tylko o Mbappé, powołując się na „brutalną” intensywność, z jaką grała PSG, drużyna „znacznie silniejsza i znacznie szybsza od nas”.
Luis Enrique powiedział: „Kiedy zostawisz go w ostatniej tercji twarzą do bramkarza, jest zabójczy”. Po otwarciu wyniku w Paryżu dołożył jeszcze dwa gole i ułatwił PSG zwycięstwo 2:1, w dwumeczu 4:1. A w jego przypadku słowo „luz” naprawdę wydaje się być właściwym słowem.
Opór został przełamany już po 15 minutach i był to kolejny przejaw gładkiej brutalności Mbappé, tej niekwestionowanej wyższości. Wypuszczony przez Ousmane Dembélé, poszybował w lewo i w pole karne. Igor Zubeldia stanął twarzą w twarz z rękami założonymi za plecami, bo i tak nie było to wystarczająco trudne. Mbappé wciskał hamulec, pedał gazu, hamulec i jeszcze raz pedał gazu, za każdym razem tylko trochę, ale wystarczająco, aby wyrzucić znacznik z drogi i stracić równowagę. A potem, bam, piłka przeleciała obok Álexa Remiro i wpadła w dalszy róg z taką siłą, że wyrwała siatkę.
Rzeczywiście przez chwilę sędzia Michael Oliver zatrzymał się, a Reale Arena zastanawiała się, czy w jakiś sposób zostaną wypuszczeni z boiska; może można to wykluczyć. Ale na jakiej podstawie? Być może jest za dobry. Wypuszczony na wolność po decyzji Luisa Enrique o sprowadzeniu Dembélé do środka i pozostawieniu lewego skrzydła, z pewnością nie było oczywistego sposobu na jego zatrzymanie. Trzej mężczyźni w śliniakach przybyli, aby naprawić wyrządzone szkody, a Mbappé mimo wszystko kontynuował grę.
Jeszcze przed bramką przemknął obok wszystkich i dotarł do linii bocznej, gdzie wycofał się do Bradleya Barcoli, który powinien był zdobyć bramkę z kilku jardów, ale Remiro odmówił. Następnie pobiegł aż w stronę drugiego słupka, aby oddać pierwszy strzał, który Remiro jakimś cudem obronił butem.
PSG kontrolowało sytuację i jeśli Real Sociedad wiedział, że musi wystąpić do przodu, doskonale zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie niesie ze sobą Mbappé, który schodził ze skupieniem po lewej stronie. Gospodarze nie byli w stanie oddać żadnego realnego zagrożenia, dopóki strzał Take Kubo nie strzelił obok bramki tuż po pierwszej połowie.
PSG oddało wówczas sześć strzałów. Mbappé wziął trzech z nich. Czwarty został ustawiony przez niego, a piąty, przynajmniej pośrednio: La Real wycofał się z Warrena Zaïre-Emery’ego, słusznie oceniając, że byłoby to lepsze niż pozwolenie mu na zagranie piłki Mbappé, który wkrótce dodał do tych liczb i skutecznie zakończył mecz. zremisował – jeśli jeszcze tego nie zrobił – po golu, który był mniej więcej tak bliski Mbappé, jak to tylko możliwe.
Postaw go przed bramką, tak jak zrobił to Lee Kang-in w 56. minucie, a nigdy nie będzie widać najmniejszego śladu nerwów, a raczej poczucie najwyższego spokoju. Kiedy ucieka, trudno oprzeć się wrażeniu, że widziałeś już coś takiego i nie ma innego wyniku niż piłka wpadająca do siatki. Mbappé rozłożył swoje ciało, ustawiając się, aby wygiąć je w dalszy róg, a następnie jednym ruchem oczu i kostką przeciągnął go bokiem obok Remiro przy najbliższym słupku.
Stało się tak, ale Real się zbuntował, a jego występ w drugiej połowie bardziej pasował do drużyny, która dziesięć lat później wróciła do Ligi Mistrzów i w imponujący sposób wygrała swoją grupę. Luis Enrique upierał się, że PSG „miało szczęście, że nie grało z nimi we wrześniu”, a Real ostatnio załamał się, ale zespół pozostał zdeterminowany, aby spełnić obietnicę menadżera, że kibice będą dumni bez względu na wynik, i zapewni im ostatni wybuch przed opuszczeniem klubu.